Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Renard Malęszewski Sro Lip 21, 2010 10:38 pm | |
| Imię i nazwisko
Renard Malęszewski.
Wygląd
Renard Malęszewski to tajemniczy osobnik ─ zazwyczaj wyłania się z mgły lub cienia, postać wysoka i chorobliwie chuda. Uwielbia gustowną, niezbyt krzykliwą czerń w połączeniu z wiecznymi plamami krwi na jasnej (écru!) chuście otaczającej jego usta (jak każdy wie ─ czasem posiłek jest tak rozkoszny, iż zapominamy o manierach). Od czasu swej przemiany w wampira nie przepada za odsłanianiem bladej (niebieskawo-zielonej) skóry, która ciasno obleka jego kruche kości. Wiecznie niezadowolony z poziomu morderczości w swoim krwistym spojrzeniu, wciąż zbyt mało zionących czernią grobów się w nim odbija, jednakże z różowości pod dolną powieką jest całkiem zadowolony. Zapach rozkopanych grobów maskuje porannym aromatem świeżo zaparzonej, arabskiej i czarnej jak sami diabli kawy ─ napoju, na punkcie którego społeczeństwa wariowały w czasie zakładania kolonii. A kiedy przemówi, przemówi melodią przesyconą wiecznym zaspaniem, samozadowoleniem i ostrą nutką czegoś, co zwie się nuda.
Historia
Jegomość ów pochodzi z Księstwa Polskiego, a kiedy dane mu było się narodzić ─ nie pamięta, nie liczy już lat. Z dnia swych drugich narodzin pamięta aksamit nieba muskający jego lepiące się od krwi usta, ogromną przestrzeń poznawczą i całkiem ciekawą sensację w podbrzuszu. Któż był jego ojcem? ─ zdecydowanie jakiś perwersyjny wampirek! Cóż to była za data? ─ kogoż to może obchodzić? Jego egzystencja dzieli się na trzy periody. Pierwszy ─ Renard uczy się rzemiosła wampirzego, uczy się przyrządzać potrawy, by smagały biczem rozkoszy podniebienie i nie wzbudzały przestrachu u pozostałej zwierzyny; poznaje także słodką Julię (niesamowicie rumiany epizod!), w której zakochuje się… niestety zbytni pociąg do krainy smakowych namiętności zabił dziewczynę, czego Renard Malęszewski nie może do dziś przeboleć. Drugi ─ Renard nudzi się, czyta, dokształca, muzykuje, pisuje, maluje, kopie doły w swej ojczystej ziemi i obserwuje z zimnym zainteresowaniem zmiany polityczne (bo ludzie się nie zmieniają). Trzeci ─ Renard w końcu odkrywa swe powołanie. Mężczyzna w gustownym kapeluszu i eleganckich rękawiczkach postanowił odszukać prawdziwe piękno tam, gdzie się go najmniej ludzkie i nieludzkie oko spodziewa. A kiedy to zrobi ─ unicestwi się. Dlatego też ścieżki egzystencji zaprowadziły go do obskurnego Fallentown (gdyby mógł, zwymiotowałby pod nogi mieszkańców całą odrazę do tego miejsca), gdzie postanowił szerzyć swe dzikie, kolekcjonerskie zapędy. Jak na razie idzie mu kiepskawo, wciąż nie może się zadomowić w nowoczesności dzisiejszych czasów. Jakieś dziesięć lat temu udało mu się otworzyć skromniutką, aczkolwiek stylową księgarnię.
Charakter
Po pierwsze i najważniejsze ─ Renard Malęszewski kocha się w efektownych wejściach. Jeśli w nocy niebo jest za mało aksamitne, jeśli krawcowa przyszyła do niego lichą ilość iskrzących diamentów, a po ulicach nie snuje się melancholicznie stara mgła ─ nie odwiedzi nikogo. Taka noc nie jest godna obcasów jego wypastowanych butów. Kocha się też w pięknie, a piękno ma, jak wiadomo, tysiące znaczeń. Kocha piękne dywany sprowadzane z egzotycznych krajów, idealnie skrojone garnitury, porcelanowe zastawy, impresję, dobrane słownictwo, ale też monumentalne kości policzkowe, oczy odbijające każde uczucie targające sercem i dłonie… dłonie o wystających, białych knykciach. Pan Renard często także odbywa piesze wycieczki, by móc wdychać woń parzonych liści herbaty, aromatycznej kawy bądź zwykłego likieru. Podczas tych wędrówek po śmierdzącym mieście można zauważyć zgięcie materiału chusty ─ tak, to uśmiech! Jednak oczy, gdyby mogły, łzawiłyby z obrzydzenia i smutku. Uwielbia szarmanckie gesty, wieczorowe podwieczorki, wąchanie kurzu z pożółkłych kart książek, obdarowywanie kobiet soczystymi kwiatami nim dobierze się do ich gorących ud, co mogłoby oczywiście uchodzić za archaizm. I słusznie. Renard Malęszewski to zgniły powiew tradycji, staroświectwa i świętych zasad zakonu wampirów. Nigdy nie pozwoli, aby jakiś młodzik zniszczył to jedyne sacrum jego powolnej egzystencji. Zaś za jawną bezczelność i profanację tej urodzajnej ziemi uważa pełzanie demonów, a także wszelakich hybryd po niej ─ gwałt na naturze! Nie omieszka potraktować swą laską zakończoną perłową gałką po głowie takiego chama. Jego ulubiona krew ma posmak kawy i cynamonu ─ zazwyczaj pochodzi z tętnicy udowej, jednak ta szyjna ma w sobie jakiś urokliwy romantyzm… posmak słodyczy.
Inne
Jedyne co panu Renardowi Malęszewskiemu udało się skolekcjonować, zamknąć w szklanych pomieszczeniach i przebić szpilkami, to pewien młody okaz. O tak pachnącej krwi i tak nienagannych manierach, iż to właśnie dla niego wampir posiada tyle siły woli, aby nabywać niezbędne witaminy. I w odpowiednich momentach myśleć o zielonkawych ściekach płynących obok jego mieszkania.
| |
|