Homo homini monstrum. |
|
| Opera (petit) w Fallentown. | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Opera (petit) w Fallentown. Sob Sie 14, 2010 3:03 pm | |
| W Fallentown kultura wyższa również ma swoje miejsce (albo i miała)- a jest nim opera w centrum miasta, i w zasadzie tylko tam. Budynek na zewnątrz niepozorny, bo niepozorny, jednak już dostojne echa melodii operowych arii ( O muto asildel planto! czy jak to tam...) słyszalne na ulicy tylko przez najwrażliwsze uszy, snują się niczym duchy po chodnikach. Zgrzyt kiepskich muzyków - a fuj! A gdy nęcony owymi dźwiękami przechodzień jednak postanowi wstąpić odziany we frak, hall objawia się niczym klasycystyczna jaskinia złota, marmuru, lśniących posadzek, ogromnych luster i czerwonych kotar - jaskinia zbytku i hipokryzji odwiedzających. Jaskinia pokryta kurzem i pleśnią. Okropne pingwiny ze sztucznymi uśmiechami odbiorą państwa płaszcze, nie szczędząc przekleństw o bogaczach spływających zielenią od stóp do głów. Potem program, lornetkę... wszystko, co uznacie państwo za stosowne! I orkiestron ujawni się swym dość umiarkowanym ogromem, swą niezliczoną liczbą instrumentów (zliczyli je naukowcy z uniwersytetu Fallentown). Dwieście sześćdziesiąt miejsc. Obrazy będą przewijać się przed oczami - tutaj ubrana na czerwona lady, tam podkręcający niemodnego wąsa dżentelmen. Obicia foteli zdają się gustowne i wygodne (nawet te na wysokich balkonach - zabronione jest plucie przez barierki!), rzeźby w ścianach nieco przesadne w swej kosztowności. Dyrygent na piedestale oklasków widowni nie zasługuje na swoją pensję. Kultura ocieka zawiścią spojrzeń dostojnych pań w wysokich rękawiczkach w tej atrapie prawdziwej opery. A potem zacznie grać muzyka... i tylko desperat usłyszy w tym Piękno. Zdjęcia: diablica89.deviantart.com; erpbedoodle.deviantart.com | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 2:52 pm | |
| Pan Renard nie mógł już wytrzymać w księgarni. Dusił się siarką wypływającą z porów skórnych swych demonów, a ciągłe wdychanie zapachu gorzkiej czekolady i czytanie w kółko "Padliny" stało się, no cóż, odrobinę żenujące. Postanowił wyjść w jedną z gwieździstych nocy (ale gdzież te gwiazdy?), choć niekoniecznie jego wymarzonym towarzystwem była pomarańczowowłosa Mary wdzięcznie chichocząca, ubrana jak XVII-wieczna ladacznica i posyłająca zalotne uśmiechy do przystojnych panów zza swego programu. Zerknął z rezygnacją na swój. "Madame Butterfly" - widział to setki razy, wyświechtana tragedia. Choć w tym miejscu powinno to być doświadczenie co najmniej interesujące. Miał nadzieję, iż nie ucieknie z sali z panicznym krzykiem, zasłaniając uszy dłońmi. Mary chyba umarłaby z uciechy, a on zamienił się w kupkę szarego popiołu. Kobieta niechętnie oddała futro z jakiegoś białego królika chłopcu o powyginanej z nudy twarzy. A Renard wzdrygnął się, kiedy zauważył niewytarty chyba tysiąclecia kurz w wyżłobieniach kontuaru. Na poręczy schodów nawet pyszniła się obleśna pajęczyna. Poza tym było w miarę czysto. Do wytrzymania. - Dobry wieczór, panu, dawno się nie widzieliśmy. - Usłyszał znajomy głos zza pleców. A niech to! Obrócił się powoli i z namysłem.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 3:37 pm | |
| Lubił czasem wyrwać się z pracy. Z bardzo męczącej pracy, choć czasem bywała nudna. Dziś już przerobił swoją normę, a Don jest z niego zadowolony. Nie narzekał z braku pieniędzy w kieszeni, a rzecz jest taka, że pieniędzy nie należy kisić, bo będą niezdatne do użycia. Pieniądze są po to, by je wydawać. Takiego właśnie zdania był Tonny Farlleta. Miał wygórowane nieco wymagania. Uwielbiał sztukę, czystość i luksus. Nudziły mu się te płytkie wystawy w Fallentown. Opera chociaż nawet ta marna, wydawała się oderwaniem się od codzienności. Mężczyzna w takich miejscach bez towarzystwa kobiety to nie mężczyzna, a więc Tonny postanowił zaprosić dwie urocze damy, prowadząc je pod rękę i zabawiając co rusz to drobnym żartem. Chylił kapelusza znajomym. Zdjął płaszcze obu paniom i podawał je szatniarzowi, który niezbyt elegancko się z nimi obchodził. - Proszę pana, widzę że zero w panu jakiejkolwiek gracji, zero w panu życia! - krzyknął do niego. - A jak pan śmie szurać płaszczami pięknych dam po tej brudnej podłodze. Czy pan chce nadal tutaj pracować?! Cóż to za fatalna obsługa! Krzyki wzbudziły lekkie zamieszanie, szatniarz zmieszał się i szybko otrzepał płaszcze i elegancko tym razem powiesił je na wieszakach. Tonny znów chwycił dwie panie pod rękę i zmierzał już do Loży honorowej, gdy nagle dostrzegł znajomą postać. Nie mógł się mylić, ten ubiór, ten szyk, ta gracja. Renard, Książę Renard we własnej osobie. Uśmiech pojawił się na jego włoskiej twarzy. - Witam panie Renardzie, widzę, że pan nie poznaje znajomych. Jakże miło pana zobaczyć, jakże miło zobaczyć taką osobę w tej taniej operze. Mam dla pana propozycję nie do odrzucenia. Właśnie zmierzam do Loży honorowej i chciałby, aby pan udał się z nami. Lara nie będzie miała nic przeciwko, gdy się nią pan zaopiekuje. Urocza blondynka o oliwkowych oczach uśmiechnęła się do wampira pokazując, by wziął ją pod rękę. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 3:58 pm | |
| Twarz Renarda wykrzywił paskudny grymas uśmiechu. No tak - tam gdzie Tonny Farlleta tam też i krzyk, płacz, rozbite nosy i szkło. A także ciekawskie spojrzenia. Miał zdecydowanie gorącą krew, nazbyt gorącą... parzącą wręcz jego nozdrza. Wampir potarł skronie, przywołując z powrotem ów grymas. -Ależ poznałem pana, nie byłem jednakże pewien, czy to wypada przerywać konwersację z szatniarzem - powiedział w końcu, tonem przesyconym lodowatą słodyczą. Kątem oka ujrzał wielce oburzoną minę Mary, która właśnie fuczała niczym wściekła kotka na piękną Larę. - Och, nie miałem pojęcia, iż jest pan tak poważany w Fallentown, by móc pochwalić się miejscem w loży honorowej. Oczywiście przyjmuję pana zaproszenie, to będzie wręcz zaszczyt zasiadać w towarzystwie tak uroczych dam. - Uchylił im kurtuazyjnie kapelusza, którego nieelegancko nie zdjął. - Jednakże piękna Lara będzie musiała pozostać w pana pieczy, nie mógłbym zaniedbać mej towarzyszki... Oto Mary - przedstawił ją, delikatnie ujmując ją za kibić i przysuwając kobietę w stronę Farllety - po prostu Mary. - Uśmiechnął się. - Mam nadzieję, iż mi wybaczysz ty, panie Farlleta, oraz pani, pani Lauro. Ukłonił się jeszcze raz, a Mary wypięła dumnie pierś, na której z upodobaniem zawisła diamentowa kolia. Uśmiechała się w iście kobiecy sposób.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 4:15 pm | |
| - Och, panie Renardzie, dobrze mnie pan zna. Wie pan, że dla mnie załatwienie Loży honorowej to jak kupienie paczki zapałek w sklepie na rogu. - uśmiechnął się do niego szczerze. - Witam panią, pani Mary. Wygląda pani olśniewająco. A więc chodźmy. Spektakl zaraz się zacznie, a nie należę do ludzi, którzy się spóźniają. Wziął obie panie pod rękę i ruszyli po schodach. - Jak pana księgarnia, panie Renardzie, mam nadzieję, że na tej dzielnicy jest wszystko w jak najlepszym porządku i nikt panu nie przeszkadza. - powiedział, dając do zrozumienia Malęszewskiemu, że chodzi o różnej maści zbirów, których nie trawił. - Ale może o tym później, nie będziemy przy kobietach rozmawiać o interesach, szczególnie w takim miejscu jak to. Mam nadzieję, że loża jest w dobrym stanie i czeka tam na nas coś specjalnego. Otóż panie Renardzie musimy dbać o komfort. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 4:36 pm | |
| Spóźnienie czasem jest w dobrym guście - pomyślał natychmiast, jednak postanowił tego nie wypowiadać na głos. Mary natomiast zatrzepotała powiekami, uśmiechnęła się olśniewająco i powachlowała swe rozpalone ramiona programem. Kobiety czasem, w pewnych, restrykcyjnie określonych, warunkach, nie potrzebowały słów, choć zazwyczaj raczej gadatliwe to stworzenia. - Księgarnia, mój panie, działa bez najmniejszych problemów. - Noga potraktowana srebrem kilka dni temu nagle ugięła się pod nim, na co Mary wybuchła perlistym śmiechem. Renard zacisnął boleśnie kły - siła woli znów go zawiodła. - W każdym razie - podjął z wymuszonym uśmiechem - nie sprzedałem żadnej książki od tygodnia, co uważam za spory sukces. Ludzie mówią, że sentymentaliści, marzyciele to gatunek skazany na wymarcie, a wręcz nieładnie mówią, iż żałosny, jednakże uważam, że uczucie tęsknoty to coś całkiem interesującego, ładnego. A, niech mi pan wierzy, z wandalami potrafię sobie poradzić. Szczególnie jeśli chodzi o me ukochane, jak pan zapewne dobrze wie, książki. Ale oczywiście dziękuję za zainteresowanie moimi sprawami. Choć porozmawiajmy może lepiej o czymś, co zainteresuje panie. Nie sądzę, aby były to książki... Gdy weszli na salę, Renard zmrużył oczy. Za dużo złota i światła. Wręcz tombakowo, a więc tandetnie. - Komfort i wygoda to iście dobra rzecz - podjął po chwili. - Zarezerwowana dla ludzi słabych, niepotrafiących wytrzymać trudności życia. - Ból w nodze był tak silny, że nie potrafił powstrzymać się od kąśliwości. Jednak ani jedna igiełka bólu nie wydostała się na zewnątrz przez oko pana Renarda. Wciąż uśmiechał się lekko, uprzejmie, aczkolwiek nie natarczywie.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 4:52 pm | |
| - Może i ma pan rację, ale z życia trzeba korzystać, chociaż pan może korzystać z niego do woli ile tylko zechce. - uśmiechnął się do niego wyrażając szacunek dla wampira. - Czy coś panu jest czy mi się tylko wydaje. Widziałem jak przez chwile się pan zachwiał. Wszystko w porządku? Zmartwiony kazał Larze pochwycić pana Renarda, by wygodniej mu się szło. Zaszczycili nareszcie swą obecnością i zasiedli w loży. Czekały na nich, czerwone piękne, szerokie, skórzane fotele, dębowy stolik, a na nim wiaderko z lodem i mrożonym szampanem, a także różnego rodzaju drobne przystawki. - Pan zapewne panie Renardzie napiłby się czegoś zupełnie innego. Nie wiem jaką krew pan lubi najbardziej. Moje towarzyszki nie będą miały nic przeciwko i chętnie uraczą pana kieliszkiem dobrej krwi. Odpalił cygaro i przysunął popielniczkę blisko siebie, tak by nie raczyć pana Renardem dymem. Obie towarzyszki rozsiadły się wygodnie. Z ich plecami stał młody chłopiec czekający na każde skinienie Tonnego. Dzisiaj był jego szczęśliwy dzień i mógł zarobić sporo kasy, lub sporo stracić, w zależności od tego jak się sprawdzi. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 5:01 pm | |
| - O, chyba coś się musiało panu przewidzieć. W tym jaskrawym świetle to raczej naturalne, nic się nie stało. To może te schody... tak wydeptane, iż natrafiłem na spore wgniecenie. Jestem tak zdrów, jak tylko umarły może być zdrów. - Wyperswadował prostytutkom Farllety gestem dotykanie go, siadając z gracją na wskazanym mu miejscu. Mary usiadła obok, lubieżnie uśmiechając się do Farllety i prowokacyjnie przesuwając dłonią po swoim udzie rysującym się pod spódnicą. Renard to zauważył. - Proszę sobie mną nie zawracać głowy. - Czy on właśnie zaproponował mu wypicie krwi publicznie? Można się kochać publicznie, picie krwi to coś dużo bardziej intymnego, coś mistycznego, świątobliwego. jak mógł? Odkaszlnął zdziwienie. - Zadowolę się zapachem wina, jakiekolwiek pan tu ma. Wierzę w pański gust, jeśli chodzi o wybór aperitifu... Mary dotknęła palcem w białej rękawiczce lekko wysuniętego języka, wciąż patrząc na Farlletę.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 5:13 pm | |
| - To dobrze, cieszy mnie to nawet bardzo. Całe szczęście możemy tu w spokoju oglądać. Nikt na nas nie patrzy, nikt nie przeszkadza. A to wino z moich winnic za miastem. Mam nadzieję, że zapach tego wina się panu spodoba. Udawał, że nie zwraca uwagi na zachowanie Mary. Wzdrygnął się. Nie żeby się bał. Nie lubił towarzystwa bestii, co prawda Pan Renard był wyjątkiem gdyż był dla niego niedoścignionym wzorcem. Resztę musiał tolerować. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 5:34 pm | |
| Kiwnął głową chłopcu nalewającemu wina. Ujął kieliszek niczym kochankę, po czym dał spróbować Mary. - Ssłodkie - zasyczała, dźwięk jej głosu rozniósł się w powietrzu pierwszy raz tego wieczora. Renard uśmiechnął się do niej, całując kurtuazyjnie poprzez chustę grzbiet dłoni w białej rękawiczce. Dotknęła przelotnie swej piersi, uchyliła nieznacznie obolałe usta sukuba, nie spuszczając świetlistych oczu z Farllety. Teraz to wampir zamieszał w kieliszku, zbadał barwę wina, ostrożnie powąchał jego zawartość. Kiwnął głową z uznaniem. - Co sądzi pan o operze w mieście upadłych? - zapytał w końcu od niechcenia.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 10:37 pm | |
| - Cieszę się, że jest pan zadowolony z wyrobów mojej winnicy. - dumny rozsiadł się jeszcze bardziej. - Kiwnął na chłopca, by nalał mu lampkę. - Sądzę, że nie jest rewelacyjna, rzekłbym nawet, że jest przeciętna. Bywałem w lepszych, jednak cieszy mnie, że w naszym upadłym miasteczku są takie miejsca gdzie człowiek może się oderwać od tego chamstwa i braku kultury z jakim spotykamy się na co dzień. Nie sądzi pan, panie Renardzie? Obie towarzyszki siedziały w milczeniu. Były jak ozdoby Tonnego. Jednak dbał, by i one czuły się dobrze, jak to powinno dbać się o kobiety i ich samopoczucie. Sam nalał im wina i podał uśmiechając się przy tym czarująco. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 10:55 pm | |
| - Znam mnóstwo miejsc, gdzie o wiele lepiej, o wiele korzystniej dla ducha i ciała, można odpocząć od chamstwa, panie Farlleta - odpowiedział z uśmiechem. Patrzył wprost na scenę okrytą czerwoną kurtyną... próbował przypomnieć sobie to podniecenie, które towarzyszyło mu za pierwszym razem. Kurtyna podnosi się, wszystkie światła na scenę, milczenie przybyłych, oczekiwanie na pierwszą dryg batutą... jakie to było uczucie? - Przeciętność krzywdzi diabły sztuki o wiele bardziej niż marność, prawda kochana Mary? - Zwrócił się do kobiety, która tylko zaśmiała się dźwięcznie. - Z marności można zrobić nową sztukę... podczas gdy obcując z przeciętnością, ma się wrażenie... braku istnienia. - Oczywiście, Renardzie! - wykrzyknęła piskliwie Mary, bezwstydnie opychając się owocami.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:00 pm | |
| - Tak i owszem ma pan rację. Zgodzę się z panem w stu procentach. A czy mógłby mi pan polecić jakieś miejsca? - uśmiechnął się do niego życzliwe, odwracając wzrok gdy patrzyła na niego Mary. Upił łyk wina rozkoszując się. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:06 pm | |
| Renard przeniósł niechętnie wzrok na Farlletę, krytycznie oceniając jego aparycję. Ale zaglądając dużo głębiej, bo w osobowość. - Z pańskim temperamentem mogę polecić tylko Gaudium. Mary spłonęła wystudiowanym rumieńcem, zachichotała zakłopotana. Odwróciła wzrok, jednakże spod półprzymkniętych powiek, nadal rzucała mężczyźnie błyszczące nieprzystojnie spojrzenie. - Być może tamtejsze precjoza sprawią, iż wyciszy się pan i zacznie szukać Piękna i sztuki w odpowiednich miejscach - dokończył, wdychając zapach wina.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:10 pm | |
| - A gdzież bym miał szukać tego piękna. Nie sądzę, by Gaudium było odpowiednim miejscem do tego. - odpowiedział zniesmaczony. - Co prawda, to prawda. Mój temperament pozostawia wiele do życzenia, i temperament można przytemperować. - uśmiechnął się szeroko. - A więc gdzie miałbym szukać tego piękna drogi książę? | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:12 pm | |
| Renard skrzywił się. - Odpowiedź na to pytanie nie istnieje - odparł z powagą.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:32 pm | |
| - Nie istnieje dla mnie czy też nie istnieje wcale? - nie był wcale zachwycony tą nagłą zmianą pana Renarda. Czyżbym go czymś uraził? Nie rozumiem. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:39 pm | |
| - Och, panie Farlleta! - Zaśmiał się. - Wszak przed momentem powiedziałem, żeby pan począł szukać Piękna w innych miejscach, a więc jestem pewien, iż może je pan znaleźć. Jestem świadom, iż zapominalstwo jest sztandarową cechą ludzi (ach, inaczej byście nie przeżyli!), jednak to już pokrywa się z brakiem szacunku. Problem w tym, że... - spojrzał na niego wymownie - nie sądzę, że je pan znajdzie. Ze swoim... nastawieniem. Wypowiedź zakończył przeciągniętym do granic możliwości westchnieniem. Kurtyna zaczęła się podnosić.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Wto Sie 17, 2010 11:44 pm | |
| - Nie bardzo rozumiem przesłanie, ale postaram się poszukać. - odpowiedział z lekkim zdziwieniem. - Zaczyna się. Cisza... Pstryknął na kelnera, a ten szybko nalał następną lampkę wina. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 12:02 am | |
| Och, no tak - pomyślał pan Renard ukradkiem spoglądając na towarzysza - lampka wina na rozcieńczenie gustu muzycznego. Jemu zapewne też by się przydała - spojrzał wymownie na niebieską żyłę na szyi partnerki. Bo przeciętność uderzyła w pierwszych dźwiękach. Uderzyła swym nie-istnieniem pierwszymi ariami, pierwszymi solowymi występami, pierwszą pieśnią chóru. I instrumenty były tylko instrumentami... Śmierć tylko śmiercią - nie przeżyciem. Dramat tylko dramatem, a tragedia tylko tragedią. Nic więcej. Tak spędził przeszło trzy godziny, zaciskając kły na dziąsłach, bawiąc się palcami Mary. Nie potrafił już przywołać patetycznego klimatu opery, podniecenia obcowaniem ze sztuką. Był martwy. Tak jak ona sama. - Pasuję tu - nieopatrznie wypowiedział na głos swe myśli, gdy oklaski przycichły (urwane, niby przecięte gilotyną), a światła znów skierowane zostały na widownię. Uśmiechnął się, oblizując kły.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 12:25 am | |
| - Czy panu także nie podołał się spektakl panie Malęszewski? - w ciągu tych 3 godzin zdążył spalić kilka cygar, właśnie kolejne z nich gasił w srebrnej popielniczce. - Ech... Martwi mnie to książę Renardzie, na prawdę mnie to martwi. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 12:53 am | |
| - Spektakl... jak każdy inny - odpowiedział obojętnym tonem. - Cóż pana martwi, jeśli mogę spytać, panie Farlleta? Znudzona Mary to odsłaniała łydkę i kolanko, to je zakrywała.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 11:28 am | |
| - Pomyślałem, że mógłbym zainwestować w tę operę. - odpowiedział lekko rozmarzony. - Co pan o tym myśli panie Renardzie? Założył nogę na nogę i rozłożył się w fotelu, popalając cygaro jak Don w swoim gabinecie. | |
| | | Renard Malęszewski
Liczba postów : 238 Join date : 21/07/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 11:42 am | |
| - Och... - zaśmiał się, zawtórowała mu Mary - a cóż pana mogą obchodzić myśli tak starego i skromnego wampira jak ja? Patrzył uważnie na ludzką ciżbę tłoczącą się u wyjścia. Jakby to istne morze ludzkiego mięsa chciało uciec jak najdalej od nudy, jaką roztacza wokół współczesnego człowieka opera. - Powiem panu tylko, że to raczej nieurodzajny interes. Wszak nawet ja wiem, stworzenie nie mające prawa bytu w tym szybkim świecie, bo zbyt wolne, że dziś winno się inwestować w powierzchowność, błyskawiczność i przyjemność. Tylko to przynosi profity, a rozumiem, iż na tym tylko zależy pana pracodawcy? Chwycił laseczkę zakończoną perłową gałką. Mary uwiesiła się automatycznie u jego ramienia, patrząc złowrogo spod jasnych brwi na Farlletę. Czas do księgarni - poczuł nareszcie przyjemność tej myśli. Że schowa się w ciemności regału literatury francuskiej, by lizać okładki książek.
| |
| | | Tonny Farlleta
Liczba postów : 17 Join date : 08/08/2010
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. Sro Sie 18, 2010 12:37 pm | |
| - Cenię sobie słowo starszych i doświadczonych, niekoniecznie ludzi. - uśmiechnął się do Renarda szeroko. - A to akurat byłby mój interes, a nie interes mojego zleceniodawcy. Wstał i poprawił marynarkę. Kiwnął na kelnera, co miało oznaczać, że ma to posprzątać. Wyciągnął plik banknotów i dał chłopcu na co on o mało nie zemdlał. Wziął pieniądze i schował je głęboko do spodni. - A więc możemy wychodzić. - przepuścił pana Renarda i Mary przodem, wziął swoje towarzyszki pod rękę i podążał za panem Renardem. - Miło spędzić wieczór z kimś takim jak pan, panie Renardzie. Dziękuję za towarzystwo. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Opera (petit) w Fallentown. | |
| |
| | | | Opera (petit) w Fallentown. | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|